Umówiłem się z wydawcą na pisanie dwóch powieści rocznie. Zazwyczaj wygląda to tak, że dwa miesiące przeznaczam na research, a cztery na codzienne pisanie. I rzeczywiście wówczas moja praca nie różni się niczym od pracy biurowej. Po prostu siadam do laptopa i piszę. Ustawiam sobie limit dzienny na napisanie piętnastu tysięcy znaków ze spacjami. Zazwyczaj pisałem nieco mniej, bo dziesięć tysięcy, ale w okresie pandemii miałem więcej czasu.