Aktywni absolwenci UMK
Adam Czyż
Absolwent teologii 2019
Autor, wydawca, przedsiębiorca
Po otrzymaniu dyplomu nauk teologicznych na UMK nie podjął pracy w zawodzie, lecz zajął się marketingiem w Warszawie, zarządzał także spółką. Od 2023 r. wrócił z żoną i córeczką w rodzinne strony Trójmiasta, aby – jak sam mówi – być blisko Bałtyku. Obecnie świadczy usługi w branży IT oraz rozwija wydawnictwo, w ramach którego wydał powieść własnego autorstwa pt. "Wolontariusz". W planie ma wydanie kolejnych książek oraz gier planszowych.
O książce (z okładki):
"Miesiąc temu Karolina rozpoczęła pracę fizjoterapeutki w warszawskim hospicjum, któremu bliżej do obozu śmierci niż do ośrodka leczniczego. Filip, jej ukochany, chce zrozumieć, co się tam dzieje, dlatego dołącza do niej jako wolontariusz.
Głodzenie, odleżyny, poniżanie, przemoc wobec pensjonariuszy – to tylko ułamek tego, co tam zobaczy. Czy trudne doświadczenie wzmocni parę, czy może odrze ją ze złudzeń o ludzkiej naturze? Czy uda jej się coś zmienić, uratować chociaż jedno życie, które w tym miejscu niechybnie by zgasło? Czy w świecie pełnym bólu i pogardy dla człowieka jest miejsce dla wielkiej miłości?"
Przedsłowie autora do książki:
"To, co przeczytasz, jest prawdziwe. Sytuacje pacjentów i mechanizmy instytucji są zebrane z relacji naocznych świadków. Wyjątkiem jest tylko opis śmierci (świadkowie jako takiej nie widzieli), lecz reakcje opiekunek także są faktem. Reszta fabuły to inwencja pisarza.
Bodźcem do napisania książki było cierpienie; efektem jest narracja pełna miłości, humanitaryzmu i ostatecznie – szczęścia. Dedykuję ją tym, którzy cierpią w starości, i młodym, którzy szukają samych siebie."
Rozmowa z autorem
– Jak wspomina Pan studia na Wydziale Teologicznym UMK?
– Bardzo dobrze, szczególnie intensywnie wspominam ostatni rok, podczas którego mogłem studiować w trybie toku indywidualnego. P Pozwoliło mi to równocześnie kończyć studia w Toruniu i pracować w Warszawie. Wprawdzie musiałem wstawać o 4.00 rano, żeby zdążyć na pociąg i dojechać na wykłady, ale było warto.
– O czym pisał Pan prace magisterską?
– O sakramencie kapłaństwa w świetle kazań świętego Jana Marii Vianney’a.
– Czy zawodowo swoje życie związał Pan z teologią?
– Nie, ale niezwykle dużo dały mi te studia w życiu osobistym.
– To jaki zawód Pan wykonuje i gdzie Pan pracuje?
– Jeszcze jako studenta polecono mnie pewnej agencji reklamowej i tam odkryto, że ze względu na moje zdolności nadaję się na managera produktów kreatywnych, takich jak: konkursy, czy loterie promocyjne. Ktoś musi to wszystko wymyślić, przygotować, rozreklamować i zadbać o stronę prawną. Tego typu rzeczami zajmowałem się przez 4,5 roku w Warszawie. Obecnie niektóre nabyte tam zdolności wykorzystuję, świadcząc usługi dla IT: tworząc treści i prowadząc szkolenia, zapewniając wsparcie dla klienta i czasami zajmując się marketingiem. Większość zajęć koncentruje się w Gdyni. Obecnie mieszkam w Redzie, a kiedyś planuję osiedlić się bardzo blisko morza.
– Dlaczego akurat tam?
– Bo bardzo lubię Bałtyk – chcę mieć możliwość wstać w sobotę o świcie i wybrać się rowerem nad plażę.
– A czym się Pan zajmuje poza pracą?
– Poniekąd nawiązując do pracy, po opuszczeniu Warszawy założyłem własną działalność gospodarczą i zdobyłem sporo doświadczenia w zakresie formalności z nią związanych. Pozwoliło mi to na zebranie się na odwagę i podjęcie własnych działań wydawniczych. Od kilku lat miałem w szufladzie powieść „Wolontariusz”, która powstała, gdy mieszkałem w stolicy, a doszlifowałem ją na Pomorzu. Cały proces wydawniczy jest niezwykle angażujący.
– O czym jest ta książka?
– O cierpieniu ludzi w placówkach opiekuńczych, np. w hospicjach czy domach opieki całodobowej, o poniżaniu ich, krzywdzeniu psychicznym i fizycznym oraz tego typu zachowaniach. To są historie ludzi zazwyczaj starszych, bardzo schorowanych, którzy w swoim domu żyliby jeszcze 5-10-15 lat, ale nie ma kto się nimi zająć. W tych instytucjach znikają w kilka miesięcy bądź w rok, ponieważ są tragicznie traktowani. System postrzega ich potrzeby wyłącznie jako koszt… a koszty mają to do siebie, że się je tnie.
– Czy osobiście obserwował Pan te historie?
– Nie, ale pochodzą z ust osób, które pracowały w takich miejscach: fizjoterapeutów i opiekunów. Nie są one przeze mnie ubarwione, a tylko spisane 1:1. Często są to po prostu cytaty. Gdy ktoś mi to opowiadał, mówiłem do niego „poczekaj, wezmę kartkę, teraz mów”. Ta książka ma być wołaniem o prawa człowieka, ale jednocześnie wprowadziłem tam wątek relacji międzyludzkich – wątek gorącej miłości młodych ludzi, głównych bohaterów Karoliny i Filipa. Akcja powieści dzieje się w ciągu dziewięciu dni – jest skondensowana.
– Czy wcześniej też Pan coś pisał?
– Dawniej pisałem wiersze – niedawno te ładniejsze opublikowałem na Instagramie, często są to sonety włoskie. W czasie studiów współtworzyłem scenariusze dwóch sztuk teatralnych, pisałem na różnych blogach. No i mam kilka rozpoczętych książek.
– Wydał Pan „Wolontariusza” za własne pieniądze? Jak Pan sobie radzi z jej sprzedażą? W Polsce jest to bardzo trudne.
– Tak, przeznaczyłem na jej wydanie własne oszczędności. Sprzedaż dopiero się zaczyna – umieściłem ją na Allegro i w EMPiK-u online. Ostatnio zleciłem skład ebooków, które zamierzam umieścić na platformach Legimi i Storytel. Reklama w Internecie jest bardzo droga, dlatego na razie działam organicznie i w barterach. Liczę na to, że jeśli książka jest wartościowa, to ludzie się do niej przekonają.
– Czy chce Pan rozwijać działalność wydawniczą?
– Tak, w najbliższym czasie planuję wydanie gry planszowej. Mechanizm jest gotowy, muszę tylko przygotować grafikę, zaplecze techniczne i zebrać na to środki.
– A kolejne książki też Pan będzie wydawał?
– Chodzi mi po głowie kilka tematów społecznych, np. równie dramatyczne historie z domów dziecka. Chciałbym wydać powieść z dziedziny fantastyki, jestem fanem Tolkiena, Sapkowskiego i Lewisa, być może też książkę związaną z wiarą. Kilka książek jest już rozpoczętych, może kiedyś zdołam utrzymywać się z publikowania – to moje marzenie.
– Dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała Kinga Nemere-Czachowska (10.2024)