Aktywni absolwenci UMK
Agata Wesołowska
Absolwentka: socjologii, filozofii, historii sztuki. Posiada tytuł doktora socjologii. Ukończyła także studia podyplomowe: dziennikarstwo, doradztwo zawodowe, gender studies, etykę. Obecnie studiuje kulturoznawstwo.
Poetka, wykładowczyni akademicka, przewodniczka po Toruniu i pilotka wycieczek.
Rozmowa z Agatą Wesołowską
– Studiowałaś aż na siedmiu kierunkach, właściwie jeszcze ciągle studiujesz, zrobiłaś doktorat... Co Ciebie gna do tego ciągłego rozwoju?
– Duch kopernikański (śmiech). Satysfakcja z pogłębiania wiedzy i ze zdobywania coraz to nowych wiadomości oraz umiejętności z różnych dziedzin, choć najbliższe są mi nauki humanistyczne i społeczne. Staram się sama siebie ubogacać, po prostu uwielbiam się uczyć! Jednocześnie chcę przekazywać wiedzę innym jako wykładowczyni.
– Na jaki temat prowadzisz zajęcia i gdzie?
– W tym roku akademickim – z socjologii, socjologii z niepełnosprawnościami oraz estetyki w Bydgoszczy. Wymiar aksjologiczny jest dla mnie kluczowy, zaś kontakt z drugą osobą – fundamentalny. Kategorii odpowiedzialności zawodowej i etyce poświęciłam swoją dysertację.
– Które ze studiów najbardziej Cię rozwinęły, które uważasz za najciekawsze poznawczo i szczególnie cenisz?
– Czuję się socjolożką i filozofką – te dwa kierunki dały mi najwięcej, uformowały mnie zarówno pod kątem teoretycznym, jak i metodologicznym. Dzięki tym studiom na rzeczywistość patrzę z zupełnie innej perspektywy.
– Czy możesz wymienić osoby, którym w swoim rozwoju intelektualnym zawdzięczasz najwięcej?
– Na socjologii był to prof. Włodzimierz Wincławski i jego seminarium magisterskie w legendarnych podziemiach „Harmonijki”, a także prof. Ryszard Borowicz i prof. Tomasz Szlendak. Natomiast spośród filozofek i filozofów z pewnością wiele zawdzięczam takim profesorkom i profesorom, jak: Aleksandra Derra, Ewa Bińczyk, Ryszard Wiśniewski czy Marcin Zdrenka.
– Czy pomysł studiowania historii sztuki wyrósł ze zgłębiania filozofii?
– Zainteresowania tą dziedziną były niezależne, towarzyszyły mi od lat. Po maturze wbrew rodzinie zbojkotowałam egzaminy na prawo, dostałam się na dzienną historię sztuki i na socjologię (wówczas, jeszcze przed systemem bolońskim, były to jednolite studia magisterskie). Ostatecznie wybrałam drugi kierunek, ale w myślach ciągle miałam też ten pierwszy i po latach postanowiłam go skończyć w ramach uzupełniających studiów magisterskich.
– Potem zaczynałaś też studia na kierunku ochrona dóbr kultury, a niedawno – na kulturoznawstwie… Tematyka zajęć na tych pokrewnych kierunkach pewnie często się pokrywa?
– Wszystko to oscyluje wokół humanistyki i nauk społecznych, ale podczas gdy na ochronie dóbr kultury poruszaliśmy się głównie w paradygmacie historycznym, to na kulturoznawstwie omawiamy przede wszystkim nurty we współczesnej, zdigitalizowanej kulturze popularnej, mass mediach, muzyce, teatrze czy filmie. Jestem kinomaniaczką, więc bardzo mi to odpowiada. Miłość do kina zaszczepił we mnie dziadek, który – niemal jak u Kolskiego – prowadził kino objazdowe, a dla swoich wnuczek w Osięcinach pod Włocławkiem urządzał „prywatne” seanse.
– Pracowałaś w bardzo różnych miejscach, także jako przewodniczka po Toruniu i pilotka wycieczek.
– Przez szereg lat pracowałam jako urzędniczka w kilku instytucjach, byłam pośredniczką pracy, doradczynią zawodową, realizowałam projekty unijne, prowadziłam prace z zakresu badań, rozwoju i analiz, różnego rodzaju szkolenia, kursy i warsztaty, ale zawsze starałam się równocześnie pracować w branży turystycznej.
– Jak znajdujesz czas na godzenie pracy zarobkowej i studiowanie na tak wielu kierunkach?
– Nie zawsze pracowałam etatowo, czasami tylko dorywczo, gdyż pozwalały mi na to stypendia naukowe. Obecnie na kulturoznawstwie uzyskałam zgodę na indywidualną organizację studiów. Poza tym nie potrzebuję dużo snu (śmiech).
– Czego dotyczyła twoja rozprawa doktorska?
– Dysertację poświęciłam zagadnieniu etyki profesjonalnej doradców zawodowych, a więc moja rozprawa sytuowała się na granicy pomiędzy doradztwem, aksjologią, pracą socjalną i socjologią. Praktycznie wyczerpałam pulę badawczą – dotarłam do prawie wszystkich doradców zawodowych pracujących w publicznych służbach zatrudnienia, a więc w wojewódzkich i powiatowych urzędach pracy wraz z filiami oraz w Ochotniczych Hufcach Pracy w naszym regionie. Udało mi się zebrać niezwykle bogaty materiał empiryczny. Przeprowadziłam badania jakościowe, oparte na indywidualnych wywiadach pogłębionych (IDI). Bywało, że jedna rozmowa trwała trzy-cztery godziny, a potem trzeba było jeszcze dokonać transkrypcji i analizy, wyciągnąć i opracować wnioski. Okazało się to czaso- i pracochłonne, lecz jednocześnie wyjątkowo inspirujące.
– Twój doktorat został nagrodzony w 14. edycji konkursu „Verba veritatis” na najlepszą pracę z zakresu etyki biznesu, współorganizowanego przez Akademię Leona Koźmińskiego.
– Tak, to dla mnie ogromna satysfakcja! Bardzo cieszę się również z tego, że Wydawnictwo Naukowe UMK dwa lata temu wydało go drukiem. Wcześniej nakładem Wydawnictwa Edukacyjnego Akapit ukazała się współredagowana przeze mnie książka na temat coachingu i tutoringu, poza tym jestem autorką około czterdziestu artykułów naukowych.
– Opublikowałaś niedawno także swoje dwa tomiki poetyckie: „Pretekst do bliskości” oraz „Pamięć pełna”. Jeszcze na uprawianie poezji znajdujesz czas!?
– Jestem pracoholiczką (śmiech). To mocno spóźniony debiut – mam na myśli pierwszy z wymienionych tomików, ponieważ pojedyncze wiersze czy cykle utworów publikowałam jeszcze w czasach szkolnych, a w okresie studiów uczestniczyłam w licznych wieczorkach poetyckich. Po dłuższej przerwie wróciłam do pisania i zaczęłam wysyłać utwory na konkursy literackie. Nagrody i wyróżnienia, jakie otrzymałam zdopingowały mnie, aby nareszcie wydać wiersze w postaci książkowej. Właśnie jestem po serii spotkań autorskich w rodzinnym Włocławku, Toruniu i Bydgoszczy.
– O czym piszesz? Prozę też uprawiasz?
– W wierszach poruszam wątki eschatologiczne, historiozoficzne, cywilizacyjne, ale też subiektywne, osobiste i intymne. Piszę także małe formy prozatorskie: opowiadania, nowele oraz uprawiam prozę poetycką.
– Czy wraz z upływem czasu Twoja poetycka droga zmienia się?
– Bez wątpienia z biegiem lat inna jest percepcja i wrażliwość, odmienne inspiracje. Dawniej fascynowała mnie poezja Staffa, Gałczyńskiego czy Leśmiana, potem Poświatowskiej, Szymborskiej, Stachury i Wojaczka. Najpierw pisałam wiersze rymowane, teraz białe i coraz bardziej zwięzłe – zauważyłam, że stopniowo zmierzam w stronę haiku.
– Pasjonujesz się średniowieczem, ale angażujesz się także w projekty związane ze sztuką współczesną.
– Uwielbiam zamki, dwory i pałace (reminiscencjom etosu rycerskiego i kultury szlacheckiej poświęciłam magisterium z historii sztuki), ale silnie przemawia do mnie także sztuka zaangażowana społecznie, która reaguje na tąpnięcia otaczającej nas rzeczywistości, związane choćby z dyskryminacją, traumą wojenną, aktualną sytuacją ekonomiczną i uchodźczą, kryzysem energetycznym oraz środowiskowym. Dlatego, poza pisaniem, wielokrotnie byłam wolontariuszką, np. prowadziłam zajęcia dla osób niewidomych i z zespołem Downa w Warsztatach Terapii Zajęciowej, współpracowałam z seniorami (PCK), uczestniczyłam w mediacjach. Ostatnio sporo radości sprawiło mi przygotowanie gier i zabaw językowych w ramach „Nocy kultury w Maiusie”. Na tegoroczną edycję Festiwalu Nauki i Sztuki UMK zaś zgłosiłam, za Białoszewskim, imprezę „Jak by się tu wyjęzyczyć?”.
– Twoją pasją podobno są krzyżówki?
– Uwielbiam szarady, anagramy, metagramy, skrótki i palindromy! Tę pasję przekazał mi zmarły Ojciec, za którym nigdy nie przestanę tęsknić. Lubię je rozwiązywać, ale też układać.
– Jakie masz plany?
– Chciałabym opanować język migowy i jeszcze bardziej pójść w kierunku udzielania pomocy oraz wsparcia osobom z różnymi dysfunkcjami, dlatego właśnie zapisałam się na zajęcia z terapii zajęciowej oraz technik relaksacji i masażu. Oczywiście, cały czas towarzyszą mi też aspiracje stricte naukowe – mam plany związane z habilitacją. Ponadto zamierzam opublikować kolejny tomik poetycki. Wymyśliłam już nawet tytuł – „Wzrost posttraumatyczny”, ponieważ pisanie to jednocześnie dla mnie rodzaj arteterapii, sposób na przezwyciężenie poczucia alienacji, radzenia sobie z próżnią, która ogarnia mnie w „sytuacjach granicznych”, takich jak ból, cierpienie, choroba, śmierć, żałoba.
– Co poradziłabyś osobie startującej w dorosłe życie?
– Nieustannie dbaj o swój własny rozwój, ciągle bądź w drodze! Da Ci to niewyczerpane pokłady radości i satysfakcji, często wbrew, a może – paradoksalnie – dzięki trudnym okolicznościom.
– Dziękuję za rozmowę!
– To ja serdecznie dziękuję!
Rozmawiała: Kinga Nemere-Czachowska
(czerwiec 2023)